"Kiedy byłem dzieckiem, wierzyłem we wszystko co mi mówiono, we wszystko, co czytałem, i w każdą rzecz, jaką tworzyła moja nadmiernie wybujała wyobraźnia. Stało się to powodem wielu bezsennych nocy, ale również nadawało otaczającemu mnie światu barw i wyrazu, których nie miałby z pewnością, gdybym całe noce spędzał pogrążony w kamiennym śnie. Już wtedy zdawałem sobie sprawę z tego, że istnieją ludzie - tak, naprawdę wielu ludzi - których wyobraźnia pozostaje kompletnie jałowa, odrętwiała, przytępiona, i w rezultacie stan ich umysłów kojarzy się z przypadłością, na jaką cierpią daltoniści.
(…) wyobraźnia, w moim pojęciu, ma przynosić ukojenie i ratunek w sytuacjach krańcowych, na gwałtownych wirażach życia, które bez tej pociechy, stałyby się nie do zniesienia (…). Wyobraźnia (…) po wielokroć powodowała, iż w dzieciństwie nie mogłem ze strachu zasnąć później kiedy już wkroczyłem w wiek męski, przeprowadziła mnie bezpiecznie przez wiele straszliwych zakoli życiowych i mrocznych krajobrazów rzeczywistości."
Cytaty pochodzą z przedmowy do książki Marzenia i Koszmary Stephena Kinga: Mit, przekonanie, wiara oraz “Wierzcie w to lub nie!” Ripleya. Myślę podobnie. Przeżyłam dzieciństwo, które naznaczone było przez koszmary z biegiem czasu przezwyciężane przez siłę wyobraźni…