497 Obserwatorzy
6 Obserwuję
petitpoids

Paula Szymczyk

Molekuły emocji...

Teraz czytam

W drodze na Hokkaido
Will Ferguson
Uwikłanie
Zygmunt Miłoszewski
The power of words.
The power of words.

True.

Czy w ogóle możliwe, by jeden człowiek całkowicie zrozumiał drugiego?

 Załóżmy, że poświęcamy dużo czasu na poznanie kogoś, bardzo się staramy, ale czy w rezultacie udaje nam się zbliżyć do prawdziwej istoty tej osoby? W jakim stopniu? Czy naprawdę wiemy coś ważnego o tych, których, jak nam się wydaję, dobrze znamy?

 


Haruki Murakami “Kronika ptaka nakręcacza”

Wykonanie: Ryan McArthur.
Wykonanie: Ryan McArthur.

Książki nie tylko do czytania...

Lisa Occhipinti jest artystką i fotografką z Wenecji. Jej sztuka koncentruje się w głównej mierze na książkach. One także stanowią materiał z którego tworzy fantazyjne rzeźby. 

Lisa "rzeźbi" w kartkach książek różnego rodzaju - tych nowych oraz starszych z pożółkłymi  już stronicami i utwardzanymi, zdobionymi okładkami. Artystka skleja papier, tworzy wzory i nowe faktury, po czym fotografuje efekty swojej pracy, które są naprawdę ciekawe. Zresztą, zobaczcie sami... 

 

 

 

 

 

 

Zdecydowanie więcej na stronie Lisy: http://www.locchipinti.com/

Enigmatyczna wartość sztuki

Między 3 - 5 maja po raz trzeci w Bostonie odbyła się literacka konferencja The Muse & the Marketplace 2013. W trakcie 3 dni odbyło się wiele sesji prowadzony przez najwyższej klasy autorów, wydawców, agentów i publicystów z USA. 


Dlaczego nawiązuję do tego wydarzenia?
Podczas jednej z takich sesji Amanda Palmer* wypowiedziała zdanie, które w doskonały sposób oddało recepcje/odbiór sztuki, którą dana osoba dzieli się z ludźmi online.


*Czy wiecie kim jest Amanda Palmer?

Zacytuję „niezastąpioną” Wikipedię: (...) amerykańska wokalistka, kompozytorka i pianistka. Palmer znana jest z występów jako kobieca połowa duetu muzycznego ("kabaretu punkowego") The Dresden Dolls, w ramach którego nagrała cztery albumy. Full enough! 


Sentencja o której mowa brzmi (w wolnym tłumaczeniu): Każdy most, który wybudujesz wspólnie ze swoją społecznością czytelników, przyciągnie trolli, którzy zasiądą pod nim. 

 


Nie ważne co i nie ważne jak... Haters gonna hate!

Krytyka zawsze była łatwa, a sztuka trudna. 

"Jestem pokonany - zwyciężyłeś! Lecz odtąd i ty nie żyjesz; umarłeś dla świata, dla nieba, dla nadziei. Istniałeś we mnie - i patrz oto na zgon mój, spójrz na mnie jako na jaźni swe odbicie, iżbyś pojął, jak na zawsze zabiłeś siebie."

Edgar Allan Poe

Może jednak zostanę...

Wywracanie życia do góry nogami to moja specjalność, proszę Pana. Nieustannie przed kimś uciekam, pakuję walizki i staram się odnaleźć nowy sens, nowych przyjaciół, swoje miejsce w życiu. Pyta Pan dlaczego? Trudno mi to jednoznacznie wytłumaczyć. Odpowiedź tkwi głęboko we mnie, ja to rozumiem, ale niektórych kwestii nie da się opisać w sposób, który zrozumieją inni. Znudzenie? Po części tak... ale to nie jest jedyna przyczyna. Czy zostanę tutaj na dłużej? Heh, wie Pan... On mocno trzyma mnie za rękę. Myślę, że to stan o którym myślałam we wcześniejszym etapie swojego życia. Nie jest tak, niech Pan sobie nie myśli, że tylko on mnie pociąga w swoją stronę. Ja wcale nie chcę tej dłoni wypuścić... Potrzebuję go każdą komórką mojego ciała. Coraz bardziej. Więcej. 


Może jednak zostanę.  

 

 

 Wypaliłaś mi ślad w umyśle na zawsze. Nie ma na tym świecie niczego, niczego co mogłoby to kiedykolwiek zmienić. (Richelle Mead)



Luminious Words by Airan Kang
Luminious Words by Airan Kang

Świetlne Słowa (Luminous Words) to instalacja ponad stu książek oświetlnonych poprzez diody LED w różnych kolorach. Stworzona została przez koreańskiego artystę Airan Kang, który zgłębia ontologię, a książkową ewolucja traktuje jako źródło wiedzy w erze cyfrowej. 

 

The girl who used to live

Brak oczekiwania. Oczekiwania na spotkanie, wydarzenie, koniec ważnego projektu, wakacje (no matter how far, no matter how long...). Życie z dnia na dzień... pozbawione sensu. Dzień. Noc. Zabójcza monotonnia. 

 

"Chcę biec, lecieć, bić skrzydłami tak mocno, aby nie słyszeć niczego poza łomotem własnego serca." - Laurie Halse Anderson 

 

Czasami serce boli tak mocno, że łzy same płyną, a przez ucisk w klatce piersiowej trudno oddychać… 

 

 

"Smutek to uczucie, jak gdyby się tonęło, jak gdyby grzebano cię w ziemi. Zanurzam się w wodzie, która ma płowy kolor rozkopanej gleby. Każdy oddech dusi. Nie ma niczego, czego można by się przytrzymać, niczego, w co można by się wbić pazurami. Nie ma wyjścia, trzeba odpuścić. Odpuścić. Poczuć wokół siebie ciężar, poczuć kurczenie się płuc, powoli narastające ciśnienie. Pozwolić sobie na to, by opaść głębiej. Nie ma nic, tylko dno. Nie ma nic, tylko smak metalu, echo dawnego życia i dni, które zlewają się w ciemność." - Lauren Oliver 

 

"Poza tym jest na świecie taki rodzaj smutku, którego nie można wyrazić łzami. Nie można go nikomu wytłumaczyć. Nie mogąc przybrać żadnego kształtu, osiada cicho na dnie serca jak śnieg podczas bezwietrznej nocy." - Haruki Murakami 

Pod kocykiem najprzyjemniej... tym bardziej, że końca zimy nie widać. :/ 

Luźne myśli wyrwane z kontekstu...

When I think of all the books still left for me to read, I am certain of further happiness. (Jules Renard) 

 

Niektórych cytatów wolę nie tłumaczyć na rodzimy język. Czasami łapię się na tym, że jakaś sentencja lub zdanie lepiej brzmią lub zabrzmiałyby w języku Szekspira. 
Można to porównać do czytania książek w oryginale. Choćby nie wiem jak dobry był tłumacz, słowa napisanego lub wypowiedzianego po raz pierwszy nie da się powtórzyć w taki sam sposób. Pomijając już bariery językowe... ton, barwa, sytuacja sprawiają, że już za drugim razem nabierają nowego wyrazu. 

 

 

 

Mam coraz mniej czasu na ucieczkę do nierealnego świata, wykreowanego wcześniej przez autorów i nabierającego kształtów w mojej wyobraźni, podczas przewracania kolejnych stron...

 

Czasami miewam doznania, których nie potrafię wytłumaczyć, impulsy, których nie mogę opanować, niezatarte wrażenia, marzenia i myśli odmienne od zwykłych snów i myśli innych ludzi. Gdy czytam książkę omawiam ją ze sobą, oceniam, wynajduję zalety i wady, przychodzą mi do głowy myśli tak głębokie, że się w nich gubię, czuję się znużona, i sama siebie przestaję już rozumieć... (Anaïs Nin)
"Tak teraz wygląda cywilizacja.

Ludzie, którzy nie wyrzuciliby przez okno samochodu choćby papierka, mijają nas z radiem ryczącym na cały regulator. Ci, którzy nigdy nie dmuchali by nam w nos dymem z cygara w zatłoczonej restauracji, wrzeszczą, gadając przez komórki. Drą się na siebie przy kolacji, choć dzielą ich tylko talerze.

Ludzie, którzy nie stosują oprysków herbicydami ani środkami owadobójczymi, zatruwają całą okolicę aparaturą hi-fi, z której lecą szkockie kawałki grane na dudach. Chińskie opery. Muzyka country.

Na dworze śpiew ptaków ujdzie. Paty Cline niekoniecznie.

Znoszenie ulicznego zgiełku to średnia przyjemność. Ale Koncert fortepianowy e-moll Chopina na pewno w tym nie pomaga.

Nastawiamy muzykę głośniej, żeby zagłuszyć hałas. Inni robią to samo, żeby zagłuszyć nas. Więc znów podkręcamy decybele. Wszyscy kupują coraz to potężniejsze kolumny. Taki dźwiękowy wyścig zbrojeń. Samymi sopranami się nie wygra.

Tu nie chodzi o jakość. Idzie o łomot.

Nieważne, kto puszcza lepszą muzykę. Ważne kto zwycięży.

Konkurencje załatwiamy basami. Od których drżą szyby. Mamy gdzieś melodię, wywrzaskujemy tekst, byle głośniej. Rzucamy przy tym mięsem, eksponując każde przekleństwo.

Dominujemy. Bo tak naprawdę chodzi o władzę. "
Kołysanka - Chuck Palahniuk

Chuck Palahniuk Kołysanka
(str. 24 - 25, wyd. niebieska studnia)

Boimy się ciszy?!
Dźwiękoholicy. Cichofoby. 


Chuck lubi negować rzeczywistość, przekrzywiać, zniekształcać, gdzieniegdzie dorzucić nieco zgnilizny. Nie upiększa, wręcz wyolbrzymia ludzkie słabości, uzależnienia, zachowania... Przez pewien czas miałam dość jego pesymizmu i - takie odnosiłam wrażenie - wymuszonego sarkazmu, jednak powróciłam. Jestem w trakcie Kołysanki i szczerze... mam ochotę pozakreślać kolorowymi mazakami połowę książki. Palahniuk to kopalnia cytatów wwiercających się w mój umysł. Bez pardonu. Mamy chyba podobne, czarne charaktery. Wracając do książki - temat bombowy! Zaraz pewnie utuli luli mnie do snu. :) 

Słowne kulminacje

"Wędrowaliśmy ulicami prowadzącymi pod górę i w dół, przechodziliśmy przez mosty i tory kolejowe i dalej szliśmy przed siebie. Nie kierowaliśmy się do żadnego konkretnego miejsca, wystarczało nam po prostu, że idziemy. Szliśmy skupieni, zupełnie jakby marsz był jakimś religijnym rytuałem mającym na celu uzdrowienie duszy" - Haruki Murakami

 

Zastanawiam się już przez dłuższą chwilę, kiedy ostatnim razem czułam błogi wewnętrzny spokój... uczucie, kiedy odwaliłeś kawał dobrej roboty, ostatecznie zamknąłeś jakiś temat, osiągnąłeś nirwanę świętego spokoju. Nie mogę sobie przypomnieć tego momentu. Być może po obronie magisterki i wejściu (wreszcie!) do grona absolwentów uniwerku, być może po znalezieniu pierwszej poważnej pracy... sama nie wiem. Pamiętam tylko to uczucie - lekkość bytu. Z jednej strony duży zastrzyk energii, drugiej - chęć odpoczynku. 

Zazwyczaj w tym samym momencie zalęgał się w głowie kolejny pomysł, pojawiał się kolejny cel i nowe problemy zagracały umysł. Kiedy ostatni raz szłam bez celu? Kiedy nie miałam nic do zrobienia, albo załatwienia? Kiedy ostatni raz zagapiłam się w horyzont nie mogąc nadziwić się jego urokiem i stojąc tak nikt nie ciągnął mnie za rękę z wypisanym na twarzy wyrazem „chodźmy już, świat na nas czeka”? Kiedy?  

 

"Często się zdarza, że dopiero przyszłość pokazuje nam, ile coś było warte." - Haruki Murakami  

 

Czytając książki ocieram się o różne słowa. Niektóre wpadają jednym i wypadają drugiem uchem. O większości bardzo szybko zapominam. Jednak zdarzają się kulminacje. Na początku, końcu lub w środku - to nie ma znaczenia. Kulminacje te należą tylko do mnie i tylko ja potrafię je dostrzec. Słowa, które odnoszę do swojego życia, zderzam je z własnym doświadczeniem. Czasami wzruszają, innym razem dają powód do namysłu, albo drażnią moje ego. Zawsze sprawiają, że się zatrzymuję... czytam raz jeszcze, przez chwilę myślę i biegnę po kartkę papieru, aby przepisać i zachować je dla siebie na zawsze... 

 

Kupiłbym tą książkę, gdyby nie okładka!

 

O sile mediów społecznościowych pisać chyba nie trzeba. Dzisiaj na facebooku wyznaczane są różnego rodzaju trendy. Powstają fanpejdże osobowe, firmowe, nawiązujące do jakiegoś zjawiska, wydarzenia, rzeczy, itd. Mały głód? Lubię to! Kocham spać. Lubię to!  Serce i rozum. Lubię to! I tak dalej... tematyczne strony mnożą się jak grzyby po deszczu. Pomysłów jest mnóstwo - nie każdy chwyci. 


Dzisiajszego dnia zalajkowałam fanpejdż, który mnie zaintrygował. Strzał w dzięsiątke! Mam dokładnie tego typu odczucia, kiedy wreszcie dokopuję się do książki, którą od dawna chciałam przeczytać, jednak po chwili... mina mi rzednie.

 

Chciałabym przedstawić fejsbókowy fanpejdż pod tytułem 

 

Kupiłbym tą książkę gdyby nie okładka i ich skromny opis: 

to wasza strona, strona czytelników którzy zmagają się na co dzień z badziewnymi wydaniami swojej ulubionej literatury, którą ze wstydu muszą opakowywać w gazety, zaklejać naklejkami czy folią samoprzylepną. Lub którzy stają coraz częściej wobec prostego dylematu : może lepiej zajrzeć do antykwariatu i wyciągnąć jakieś wydanie sprzed 40 lat czy może odwiedzić amazon.com ? Gdzie polskie wydawnictwa w dużej mierze w dupie mają dobry gust, który jakoś tam o dziwo wiąże się z dobrą literaturą. Z takim podejściem to my ich też mamy w dupie.

 

 

Ile razy odmówiłeś sobie kupna jakiejś książki z tego powodu? Jakiej?
W moim przypadku była to saga o Wiedźminie Sapkowskiego - chciałam jakieś wypasione wydanie, najlepiej w grubej oprawie z ładnymi ilustracjami... Niestety, te dostępne pozostawiają wiele do życzenia, a może za słabo szukałam, a może... powinnam się w końcu "ucywilozować" i zakupić Kindle. Problem poszedł by w niepamięć, prawda?! W tej kwestii jednak pozostaję tradycjonalistką. Książka ma być w formie papierowej, abym mogła sobie pozaginać rogi, oblać ją kawą i zapychać pustą przestrzeń w torebce. ;)

"Kiedy byłem dzieckiem, wierzyłem we wszystko co mi mówiono, we wszystko, co czytałem, i w każdą rzecz, jaką tworzyła moja nadmiernie wybujała wyobraźnia. Stało się to powodem wielu bezsennych nocy, ale również nadawało otaczającemu mnie światu barw i wyrazu, których nie miałby z pewnością, gdybym całe noce spędzał pogrążony w kamiennym śnie. Już wtedy zdawałem sobie sprawę z tego, że istnieją ludzie - tak, naprawdę wielu ludzi - których wyobraźnia pozostaje kompletnie jałowa, odrętwiała, przytępiona, i w rezultacie stan ich umysłów kojarzy się z przypadłością, na jaką cierpią daltoniści.

(…) wyobraźnia, w moim pojęciu, ma przynosić ukojenie i ratunek w sytuacjach krańcowych, na gwałtownych wirażach życia, które bez tej pociechy, stałyby się nie do zniesienia (…). Wyobraźnia (…) po wielokroć powodowała, iż w dzieciństwie nie mogłem ze strachu zasnąć później kiedy już wkroczyłem w wiek męski, przeprowadziła mnie bezpiecznie przez wiele straszliwych zakoli życiowych i mrocznych krajobrazów rzeczywistości."

Cytaty pochodzą z przedmowy do książki Marzenia i Koszmary Stephena Kinga: Mit, przekonanie, wiara oraz “Wierzcie w to lub nie!” Ripleya. Myślę podobnie. Przeżyłam dzieciństwo, które naznaczone było przez koszmary z biegiem czasu przezwyciężane przez siłę wyobraźni…